Witam ludzi! Jeśli czytają to takowi... Wrzuciam swoje wypociny i robię spam na własnym blogu. Dlatego reklamuję blog Kiseki: http://nie-zatrzymuj-sie-i-lec-przed-siebie.blogspot.com/ <---Fanfic z one piece.
Co do rozdziału to mam nadzieję, że wam się spodoba...
Kolejny będzie ciekawszy TT.TT
***
Mairu obudziła się o 5 rano. Ubrała się po cichu by nie
obudzić siostry i poszła do kuchni by zrobić sobie herbatę. Podczas gdy woda
się przygotowywała, dziewczynka weszła do salonu i zaczęła rozglądać się po
pokoju. Jej wzrok skierował się na biurko Izayi i zauważyła, że leży tam
laptop. Usiadła na obrotowym krześle brata, za co pewnie by ja zabił gdyby tu
był, i nacisnęła przycisk power.
ŁUBUDUBU RACH CIACH!!!!!! – Rozległ się dźwięk po całym
mieszkaniu. Mairu tak się wystraszyła, że przewróciła się razem z krzesłem.
- Laptopa nie tykać~ - Odezwał się radosny głos Izayi z
głośników, a laptop powrócił do stanu przed włączeniem. Dziewczynka jak leżała
tak leżała.
-Mairu! – Do pokoju wbiegła Kururi cała potargana z poduszką
w ręce. – Co ty robisz? – Zapytała już bardziej spokojna. Mairu spojrzała na
nią i zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Jej siostra tylko patrzyła na nią jak
na idiotkę.
Młode Orihary zjadły razem śniadanie i wypiły herbatę, na
którą wodę wcześniej wstawiła Mairu.
- Idziemy dzisiaj do Shizuo? – Zapytała się Kururi.
- Możemy, ale najpierw zadzwońmy do Shinry. – Sięgnęła po
komórkę i wykręciła numer doktorka.
- …Halo? – Odezwał się zaspany głos w słuchawce.
- Cześć Shinra! Idziemy do Shizuo ok? – Już chciała się
rozłączyć, ale on jej przerwał.
- Czeka-czeka-czeka-czekaj!!!! – Zawołam panicznie. – A
wiecie jak tam trafić? Zawiozę was.
- Spoko, jak chcesz. To, kiedy będziesz?
- Jak tylko się ogarnę, czyli za jakieś… 20 min.
- To czekamy. Cześć.
- Eh… Cześć – Rozłączył się.
- I co? – Zapytała się Kururi?
- Będzie za 20 minut i nas zawiezie.
- Okej! To posprzątajmy tylko po śniadaniu.
Po 20 minutach Shinra przyjechał i zawiózł je pod sam blok,
w którym mieszka barman. Bliźniaczki zbiegły po schodach, co zajęło im sporo
czasu biorąc pod uwagę fakt, że mieszkanie Izayi znajdowało się na samym
szczycie najwyższego wieżowca w Shinjuku.
- Cześć Shinra!~ - Powiedziała Kururi jak były już w
samochodzie.
- Heeeee…eeej – Ziewnął doktorek. – Mam nadzieję, że
pamiętacie by nie mówić, że Izaya to wasz brat.
- Spokojnie. –
Zapewniła go Mairu – To ty tu jesteś jedyny nieprzytomny.
-Masz rację… Czekaj… Czy ty mi właśnie pocisnęłaś? – Zapytał
się podejrzliwie.
- Tak – Rozpromieniła się
- Ok. – Reszta drogi minęła w miarę cicho pomimo typowego „daleko
jeszcze?...” Gdy dojechali pod dom Shizuo, bliźniaczki wybiegły jak żółwie
wodne* z samochodu i popędziły w stronę mieszkania.
- Jak będziecie chciały wracać, zadzwońcie! – Krzyknął
Shinra nadal posiadając nadzieję, że go usłyszały. Kururi nacisnęła domofon
raz, ale miała wielką chęć trzymać go i nie puszczać aż Shizuo nie otworzy.
Uznała jednak to za brak uprzejmości. Po chwili otworzył im barman z
przepasanym tylko ręcznikiem wokół bioder i mokrymi włosami. Widać było, że dopiero
brał prysznic.
-Hej! – Kururi nawet nie zareagowała na jego negliż. Mairu
natomiast gapiła się na jego klatę. Podeszła do niego i uderzyła w nią z całej
siły swoją piąstką. Shizuo tylko się zaśmiał i pogłaskał ja po głowie.
- Co ty robisz? – Zapytał z uśmiechem.
- … - Odwróciła wzrok udając obrażoną. – Chciałam zobaczyć
czy powiedzenie „twardy jak skała” sprawdza się w rzeczywistości. – Pogładziła swoja
dłoń. – Co ty bierzesz? Miksturę z Asterixa i Obelixa w tabletkach?
- Wiesz… Niektórzy mają mięśnie we krwi – Wypiął dumnie
pierś, a jego zęby zaświeciły [?]
- Pfff… - Prychnęła Kururi przeszła pod jego ramieniem do
mieszkania.
- Czy ja dobrze słyszę? – Shizuo podniósł brwi. – Podważasz moją
zajebistość?
- Jakbym mogła? – Odpowiedziała teatralnie. – Przecież ty aż
ociekasz zajebistością.
- Taaa… - Wpuścił też druga siostrę i razem weszli do
salonu. – Co powiecie na herbatę i budyń czekoladowy z bananami i bita
śmietaną? – Zapytał. – Nabrałem na niego ochoty pod pryszni… - Urwał i
uświadomił coś sobie. – Tak właściwie to wypadałoby się ubrać… - Spojrzał na
swój ręcznik.
-Tak! – Krzyknęła Mairu w odpowiedzi na pytanie o budyń.
- I…tak, powinieneś się ubrać. – Powiedziała Kururi z
uśmiechem. – Chociaż… - Podeszła do niego – Żałowałabym gdybym tego nie
zrobiła. – Wymacała go dokładnie i pod koniec głośno westchnęła – Teraz możesz
iść.
- Jesteś o kilka lat za młoda na takie rzeczy. – Pogroził jej
palcem i skierował się do sypialni po ubrania. – Jeszcze by cię moje feromony
udusiły, i co? Shinra by mnie zabił… - Dodał do siebie, ale ostatnie zdanie nie
umknęło uwadze bliźniaczek. Podczas gdy barman gotował budyń dziewczynki krzątały
się po salonie. Mairu kusiło by zajrzeć do laptopa leżącego na biurku, ale przypomniawszy
sobie sytuację z rana straciła na to ochotę. Blondyn wszedł (ubrany) niosąc
pucharki z budyniem. Herbatę przyniósł w drugiej turze.
Nie robili nic wyjątkowego, ale mimo to Kururi i Miry były
szczęśliwe. W domu nie mogły sobie pozwalać na wiele rzeczy. Tylko dzięki Izayi
mogły spędzać czas w tak miły i beztroski sposób. Chciały by ich brat już wrócił,
ale co się wtedy stanie? Z tego, co mówił Shinra, On i Shizuo się nienawidzą.
Będą musiały wybrać? Co robić? – Takie pytania męczyły siostry, ale nie dawały
tego po sobie poznać. Trzeba cieszyć się chwilą.
Gdy miały wracać do domu, blondyn zaproponował, że je
odprowadzi, ale odmówiły i mimo jego oporów wygrały grę słowną. W końcu Izaya
był ich bratem. Naturalnym jest posiadać wspólne talenty z rodzeństwem. Bez
problemu trafiły pod wieżowiec Orihary [Biorąc pod uwagę fakt, że miały mapę]
Niestety nie było im przeznaczone wejść do mieszkania, gdyż pod ich drzwiami
stała dwójka ubranych mężczyzn w garniturach. Podeszły z kamiennymi wyrazami twarzy,
mimo, że w środku były przerażone.
- W czym możemy pomóc? – Zapytała Kururi nadal nie wyrażając
emocji.
- Gdzie jest Izaya? – Odezwał się niskim głosem pierwszy z
nich.
- Jest nieobecny.
- Gówno prawda! – Wydarł się na nią drugi. – Gadaj gdzie on
jest, albo pożegnacie się z rączkami!
- Mówię, że jest nieobecny – Starała się wyglądać jak
najbardziej spokojnie i groźnie zarazem, ale niestety nie była tak dobra jak
jej brat. – Przyjdźcie, kiedy indziej. Tak trudno to zrozumieć? – Zamknij się
Kururi! Skarciła się.
- Ty mała… - Już pierwszy z nich miał sięgać do kieszeni,
gdy przed nosem świsnął mu skalpel. Wszyscy równocześnie skierowali wzrok na
rzucającego. Był to Shinra, który szedł właśnie w ich stronę nieźle wkórwiony. –
Kim ty… - Nie dokończył, bo przed nosem pojawił mu się identyfikator.
- Kishitani Shinra. Coś ci to mówi? Zgaduję, że tak. Jak
pewnie też wiesz, mam bardzo duże poparcie z samego dołu podziemia (a może
górze?) Więc jeśli skrzywdzisz te dziewczynki to obiecuję byś więcej nie zaznał
przyjemności ukochanej każdego mężczyzny. [If you know what i mean] Zrozumiano?
– Na potwierdzenie swoich słów wyciągnął kolejny skalpel i pobawił się nim w
dłoniach. – Ciebie też to dotyczy – Powiedział do drugiego.
Obaj mieli w oczach zawahanie i strach przed doktorkiem.
Odwrócili się tylko i z każdym krokiem szli coraz szybciej. Staliśmy tam aż nie
znikli nam z oczu. Gdy tylko minęli zakręt na schodach Shinra oparł się o
ścianę i zjechał po niej z głośnym westchnięciem.
- Jak dobrze, że zdążyłem w sama porę. – Przeczesał ręką swoje
włosy. – Miałyście dzwonić. – Wyrzucił bliźniaczkom.
- Gdzie się nauczyłeś rzucać nożem? – Zapytała Mairu, która
też miała ulgę w oczach.
- Uczyłem się od najlepszych. – Uśmiechnął się pod nosem – A
dokładniej od najlepszego. Wasz brat żądał pokaźnej sumki za tydzień nauki.
Chociaż i tak obniżył ze wzglądu na znajomość. Uczył mnie też kilku odzywek. –
Zaśmiał się sam do siebie. – Właśnie ze względy na takie sytuacje nie chciałem
byście wracały same. Izayi nie otaczają przyjemni ludzie… Mnie też tak
właściwie… Gorzej nie mogłyście trafić…
- Nie prawda! – Zaprzeczyły w tym samym czasie i przykucnęły
obok niego.
- Naprawdę się cieszymy z tego, że Iza-ni zastawił nas pod
twoja opieką. To nie twoja wina, że jesteśmy takie beztroskie. Nikt właściwie
nas nie uczył jak przetrwać w takim środowisku… - Kururi urwała. – Naprawdę przepraszamy…
- Nic się nie stało. – Shinra wziął głęboki oddech i wstał. –
Wejdźmy do środka.
- Shinra… - Zaczęła powoli Mairu
- Tak?
- Skąd znasz Iza-ni?
- Chodziliśmy razem do liceum – Wyjaśnił – Shizuo też tam
chodził, ale go znam od podstawówki. hmm…Chociaż w liceum strasznie się ode mnie
odsunął. Chyba za bardzo był zaabsorbowany Izayą.
- A czemu oni się nienawidzą? – Zapytała Kururi.
- Mnie też to zawsze zastanawiało… Ale myślę, że to głownie
wina Izayi. Zawsze bawił się w jakieś gierki i mało kto poznał go lepiej niż on
uważa za słuszne. Izaya… jest trudnym człowiekiem. – Skwitował. – Ale powinniście
się sugerować na własnych doświadczeniach. Bo dla was jest miły, prawda?
- I to bardzo. Lepszego brata to ze świecą szukać… Ale nie
zawsze tak było… - Kururi nie była pewna czy powinna wypowiadać się na ten
temat. – Iza-ni… był kiedyś był bardzo cichy i lękliwy… Zmienił się, ale nie
wiem czy to dla niego lepiej czy gorzej… - Popatrzyła na doktorka pytająco.
- Mnie się nie pytaj. – Podniósł ręce w geście obronnym. –
Staram się nie mieszać zbytnio w jego sprawy… - Widząc ich kpiące spojrzenie dał
sobie spokój. - …Może mi to nie wychodzi, ale jak odmówić pomocy takim słodkim
dziewczynkom jak wy? – Uśmiechnął się, a one odpowiedziały mu tym samym. Chwilę
później doktorek wyszedł z mieszkania Orihary, a bliźniaczki znowu zostały
same.
Dwa kolejne dni minęły ich w towarzystwie barmana bardzo
miło i spokojnie, ale nie mogły dodzwonić się do Izayi. On też nie dzwonił.
Zaczynały się zamartwiać.
Shizuo szedł właśnie na obiad do Simona, a towarzyszyły mu
bliźniaczki. Zadowoleni prowadzili lekką konwersację i ulubionych smakach
lodów. Było dzisiaj spokojnie jak na tak ruchliwą dzielnicę, a słońce
przyjemnie grzało, więc barman był jak w niebie. Niestety jego marzenia na miło
spędzony dzień podeptał, jak telefon komórkowy, jeden mały aspekt. Tak.
Dokładnie. Przed miejscem gdzie mieli zjeść, siedział Izaya na ławce…
***
*Żółwie wodne są bardzo szybkie w wodzie. Stwierdziłam, że to lepsze porównanie niż pingwiny...
Ja czytam ja czytam *wymachuje łapka chcąc zwrócić na sb uwagę* jak ja się cieszę ze nie zawiesiłaś tego opowiadania~! Ja je tak strasznie uwielbiam :D i jeszcze... Skończyć w TAKIM momencie???? No szczyt i hańba xD ja chce wiedzieć co sobie pomyśli izaya i jak to rozegra i czy shinra mu opowiedział ze bliźniaczki zaprzyjaźniły się z jego potworkiem iii jeszcze jak zareaguje Shizu~??? Tak wiele pytań tak mało odpowiedzi.. No cóż pozostaje mi czekać, weny~!
OdpowiedzUsuńP.S sorry za blendy pisze z telefonu...
Witam ^^ ja tu z pytaniem kiedy można się spodziewać 4 rozdziału? Bo mnie się to opowiadanie strasznie podoba i chcem więcej *q*
OdpowiedzUsuńSzczerze nie wiem. Miałam tak dużo zajęć na głowie, że nawet o tym zapomniałam. Postaram się coś skrobnąć jak tylko znajdę chwilkę. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRowniez pytam-kiedy next? I jesli sie pojawi -czy moglabym prosic cie, droga autorko, o powiadomienie mnie o nowej notce poprzez ask.fm? Jesli tak to oczekuje informacji na ask.fm/Shade_Dziecko_Internetow
OdpowiedzUsuńPrzybyłam, przeczytałam, zakochałam się <3 i zasmuciłam, bo ta notka była dawno ;n; smutek, żal ._. Mam szczerą nadzieję, że pojawi się kolejny rozdział bo ten sończył się w chamskim momencie XD
OdpowiedzUsuńCzekam więc na nexta i zapraszam do siebie w wolnej chwili :D shizaya-yaoi.blogspot.com ^^