Uwaga!

1.Na tym blogu występować będą opowiadania yaoi (chłopakxchłopak) więc jeśli jesteś homofobem od razu wyłącz tego bloga.

2.Wszystkie komentarze typu "ble!!!! Jak faceci mogą się całować!?" będą jak najszybciej usuwane.

3. Proszę o szczere komentarze - krytyka mile widziana. :)

4. Zapraszam do czytania i komentowania!

5. Kopiowanie treści i podszywanie się pod autora jest zabronione!

środa, 23 lipca 2014

Shizaya "Dwa skarby" - Rozdział 4

- Izaaaaaaaaayaaaaaaaaaa-kuuuuuun!!!!!!!!!
- No cześć Shizu-chan – Ze spokojem uniknął nadlatującej lodówki (wtf, skąd ona? O.O) i powoli wstał z ławeczki.
- Miałeś nie pokazywać się więcej w Ikebukuro! – Wyrwał płotek otaczający małe drzewko i rzucił nim w informatora.
- Ciągle to samo… - Westchnął głośno uchylając się lekko przed płotkiem. – Wymyśl jakiś oryginalniejszy tekst… na przykład… - Uśmiechnął się wesoło. – W Ikebukuro nie pokazywać miałeś więcej się! Jak Yoda!!!!
- Nie pieprz głupot tylko wypierdalaj!!!
- Nie przeklinaj Shizu-chan, bo ci to w nawyk wejdzie. Jak ty wtedy wychowasz swoje urocze potworki?
- Wal się! – Podbiegł do niego i zamachnął się pięścią.
- Przecież ty starasz się mnie walnąć… po co mam też próbować? – Popatrzył na niego jak na idiotę. Przebiegł mu pod ramieniem i wbił nożyk w brzuch, na co właściwie barman zareagował tylko stęknięciem.
- Nie zgrywaj idioty. Nie możesz dać mi kilku tygodni spokoju? Albo lat?
- A co ja robię?! – Wzniósł ręce górę. – Przyszedłem zjeść moje ulubione sushi po długiej podróży. Czy to złe?
- Wszystko, co robisz jest złe… - Wyciągnął nożyk z brzucha i rozejrzał się za czymś do rzucenia.
- Czy słyszysz jak to głupio zabrzmiało? – Znowu spojrzenie jak na idiotę.
- Wal się!
- Powtarzasz się!!! – Krzyknął i obrócił się na pięcie. – Ale dzisiaj dam ci spokój, bo sam też jestem zmęczony! – Rozpędził się w jedną z uliczek i przeskoczył murek.
- Kurwa… - Powoli zaczynał odczuwać utratę krwi z rany na brzuchu. Nagle jednak doznał olśnienia. Gdzie są bliźniaczki?! [Jakiś ty spostrzegawczy… -.- dop. Kamiya] Rozejrzał się dookoła i jego oczom ukazał się dwie brązowe główki z za zakrętu jednej z uliczek.




Gdy tylko Kururi i Mairu zauważyły brata od razu oddaliły się na bezpieczną odległość. Na szczęście udało im się schować zanim Shizuo przykuł uwagę Izayi. Ich wymiana zdań i ton głosu każdego z nich był tak bardzo inny od tego, którego używają, na co dzień. Z każdym rzuconym przedmiotem drżały lekko.
- Kururi… - Wyszeptała siostrze do ucha Mairu. – Co my zrobimy jak Shizuo się dowie, że Iza-ni jest naszym bratem?... – Popatrzyła na nią ze łzami w oczach. – Co jeśli nie będzie chciał się z nami dłużej przyjaźnić? Co jeśli nas znienawidzi? Co jeśli Izaya się dowie? Jeśli coś sobie zrobią z naszego powodu? Co jeśli?... – Łzy zaczęły lecieć jej po policzkach. – Ja chcę by zostało jak jest
- Ciiii… ciiiiiiiiiii… nie płacz – Uspokajała ją Kururi. – Wszystko będzie dobrze. Zapytamy się Shinry, co powinnyśmy zrobić. – Głaskała ją delikatnie po głowie.
            Hałas zza zakrętu ucichł, co przykuło uwagę dziewczynek. Kururi wystawiła głowę za krawędź budynku i gdy upewniła się, że Izaya już poszedł, razem ze swoją siostrą podbiegły do lezącego Shizuo.
- Kururi… Mairu… - Oczy powoli my się zamykały od utraty krwi. – Wszystko dobrze? Ta pijawka nic wam nie zrobiła? – Z rany na jego brzuchu wypływało coraz więcej krwi.
- Jesteśmy całe. Schowałyśmy się za zakrętem. – Kururi zdjęła z siebie kamizelkę, którą dzisiaj założyła i przycisnęła materiał do rany. – Gorzej z tobą. Mairu dzwoń po Shinre! – Krzyknęła do siostry.
            Mairu wyciągnęła z kieszeni komórkę, przetarła łzy i wybrała numer Shinry.
- ...Witam cię! Stęskniłyście się za wujkiem Shinrą? Jestem do usług. – Odezwał się w słuchawce rozradowany głos doktorka.
- Idealnie, że jesteś taki chętny do pomocy. Przyjedź do parku przy barze sushi. Shizuo jest ranny i potrzebuje twojej pomocy. Traci dużo krwi.
- Eeee?... eeeeeee… Co?... Co się stało? – Słychać było, że spokój Mairu zbił go z tropu.
- Iza-ni… - Powiedziała to tak cicho by Shizuo nie usłyszał. – Przyjedź szybko…
- Boże… - Głos mu się załamał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że informacja, że Izaya wrócił, nie jest dobrą informacją. – Już jadę. – Rozłączył się.
            Mairu podbiegła do Shizuo i ukucnęła obok siostry. Mimo, że bliźniaczki powinny się bardziej przejmować stanem zdrowia barmana to ich myśli zaprzątał głównie ich brat. „Jeśli już wrócił to znaczy, że niedługo będzie u siebie w mieszkaniu. Zadzwoni do nas, a co mu wtedy powiemy? Jeśli dowie się, że idziemy do Shinry to też tam przyjdzie, a wtedy zobaczy Shizuo. Musimy coś szybko wymyśleć.”
            Po jakiś 5 minutach przyjechał Shinra razem z Kadotą. Bliźniaczki poznały go kilka dni temu, gdy doktorek odwoził je do Shizuo. Najwidoczniej jego własny samochód uważa go za osobą niewartą uwagi i odmówił u posłuszeństwa, więc musiał wyręczyć się swoim przyjacielem. Ale wracając do obecnej sytuacji… Shinra spełnił podstawowe punkty pierwszej pomocy, no może bez dzwonienia na pogotowie, i razem z Kadotą zapakowali go do samochodu. W niecałe 20 min po dojechaniu do mieszkania doktorka, stan barmana był już stabilny i można było zastanowić się, co dalej z Izayą.
- Ok… - Usiadł na kanapie i popatrzył na bliźniaczki. – Na razie jeszcze nie dzwonił, więc może po prostu zawiozę was do jego mieszkania i tyle. Byłyście mnie odwiedzić, to chyba nic złego.
- To musimy się pospieszyć, bo może wrócić w każdej chwili… - Cała trójka wstała mimo tego, że fotele błagałyby posiedzieli na nich troszeczkę dłużej. Zaczęli ubierać buty, gdy przez drzwi frontowe wszedł nie kto inny jak Izaya.
-Hej Shinra, mógłbyś… a wy, co tu robicie? – Nie wyglądał na złego
- Przyszłyśmy odwiedzić naszego opiekuna. – Odpowiedziała bez wahania Kururi. – Czy to coś dziwnego?
- Nie… po prostu się pytam – Uśmiechnął się do nich. – I co, stęskniłyście się za mną?
- A czy Obelix był gruby? – Zapytała Mairu
- Eeeeeee… Nie wiem, nie znam tej bajki… - Zakłopotał się.
- Jak to?! – Krzyknęły razem bliźniaczki.
- Jak wrócimy to obowiązkowo oglądasz z nami. – Stwierdziła Kururi i pacnęła się w czoło. – Jak można nie znać tak podstawowej bajki?
- Dobra, dobra, jestem idiotą, a teraz chodźcie do mnie i przytulcie swojego brata zanim pomyśli, ze za nim nie tęskniłyście i się rozpłacze. – Zaśmiał się chwilkę i rozłożył ramiona w ich stronę. Kururi i Mairu też roześmiane wskoczyły w objęcia ich ukochanego brata, którego nie zamieniłyby za żadne skarny świata. Nawet za fontannę z czekolady.
- A tak ogółem to czego ode mnie chciałeś? – Zapytał Shinra.
- Czy mógłbyś mnie trochę poskładać? – Dokończył to, co zaczął w samym wejściu.
- Jesteś ranny Iza-ni? – Zapytała zaniepokojona Mairu.
- Tak trochę. – Izaya zdjął bluzkę i odsłonił owinięty, przesiąkniętym krwią bandażem brzuch. – Interesy nie zawsze idą po twojej myśli.
- A to nowość. – Zdziwił się doktorek. – Wielki Izaya się pomylił.
- Powtórzysz to jeszcze raz, a będziesz mógł się pożegnać z podziemiem, bo cię nie poznają. – Zagroził mu Orihara. – To, że są tu moje siostry, nie daje ci ulgi.
- Już się zamykam – Zajął się raną Izayi. Powoli zaczął zdejmować nieumiejętnie zawiązany bandaż odsłaniając najzwyczajniej na świecie rozorany brzuch. – Coś ty człowieku robił? – Zdziwił się. – Połóż się na stole w pokoju obok i… chociaż nie! – Przerwał nagle, gdy informator kierował się już w stronę wskazanego pokoju. – Połóż się tutaj na stole. Tam mam pacjenta.
- Mi to bez różnicy. – Położył się i odetchnął głęboko. Mimo, że nie bal się zabiegów u Shinry to nadal ich nie lubił. – Kururi, Mairu, nie patrzcie, bo może was zemdlić.
- Nie martw się Iza-ni. My chcemy popatrzeć – Uspokoiła go Kururi.
- Widok krwi nie jest nam obcy. – Mairu się nie uśmiechnęła, ale po tonie głosu można stwierdzić, że nie się nie boi.
- Jak tam chcecie, ale żebyście nie mówiły, ze nie ostrzegałem. – Po tych słowach Izayi, doktorek zabrał się do roboty. Cały zabieg trwał może 30 minut, a zaraz po nim cała trójka Orihara wyszła z mieszkania Shinry.
           

            Doktorek z głośnym westchnieniem usiadł na fotel, gdy z pokoju obok wyszedł barman z grymasem na twarzy.
- Naprawdę?... – Zapytał niby do siebie, ale Shinra wiedział, ze to do niego.
- Ile słyszałeś?
- Wszystko. – Przeczesał swoje tlenione włosy. – To dlatego nie chciałeś mi mówić kto jest ich bratem…
- Shizuo… Tylko spokojnie… - Shinra bał się, że barman zaraz wybuchnie i rozwali mu całe mieszkanie.
- Jestem spokojny…. – Usiadł na fotelu naprzeciwko doktorka. – Po prostu zbyt polubiłem te dziewczynki by je teraz znienawidzić… Ja to mam szczęście do przyjaciół nie powiem…
- Może to czas by pogodzić się z Izayą?

- W cuda wierzysz? – Popatrzył na niego jak na idiotę. – Kurwa…