- Izaaaaaaaaayaaaaaaaaaa-kuuuuuun!!!!!!!!!
- No cześć Shizu-chan – Ze spokojem uniknął nadlatującej lodówki (wtf,
skąd ona? O.O) i powoli wstał z ławeczki.
- Miałeś nie pokazywać się więcej w Ikebukuro! – Wyrwał płotek otaczający
małe drzewko i rzucił nim w informatora.
- Ciągle to samo… - Westchnął głośno uchylając się lekko przed płotkiem.
– Wymyśl jakiś oryginalniejszy tekst… na przykład… - Uśmiechnął się wesoło. – W
Ikebukuro nie pokazywać miałeś więcej się! Jak Yoda!!!!
- Nie pieprz głupot tylko wypierdalaj!!!
- Nie przeklinaj Shizu-chan, bo ci to w nawyk wejdzie. Jak ty wtedy
wychowasz swoje urocze potworki?
- Wal się! – Podbiegł do niego i zamachnął się pięścią.
- Przecież ty starasz się mnie walnąć… po co mam też próbować? –
Popatrzył na niego jak na idiotę. Przebiegł mu pod ramieniem i wbił nożyk w brzuch,
na co właściwie barman zareagował tylko stęknięciem.
- Nie zgrywaj idioty. Nie możesz dać mi kilku tygodni spokoju? Albo lat?
- A co ja robię?! – Wzniósł ręce górę. – Przyszedłem zjeść moje ulubione
sushi po długiej podróży. Czy to złe?
- Wszystko, co robisz jest złe… - Wyciągnął nożyk z brzucha i rozejrzał
się za czymś do rzucenia.
- Czy słyszysz jak to głupio zabrzmiało? – Znowu spojrzenie jak na
idiotę.
- Wal się!
- Powtarzasz się!!! – Krzyknął i obrócił się na pięcie. – Ale dzisiaj dam
ci spokój, bo sam też jestem zmęczony! – Rozpędził się w jedną z uliczek i
przeskoczył murek.
- Kurwa… - Powoli zaczynał odczuwać utratę krwi z rany na brzuchu. Nagle
jednak doznał olśnienia. Gdzie są bliźniaczki?! [Jakiś ty spostrzegawczy… -.-
dop. Kamiya] Rozejrzał się dookoła i jego oczom ukazał się dwie brązowe główki
z za zakrętu jednej z uliczek.
Gdy tylko Kururi i Mairu zauważyły brata od razu oddaliły się na
bezpieczną odległość. Na szczęście udało im się schować zanim Shizuo przykuł
uwagę Izayi. Ich wymiana zdań i ton głosu każdego z nich był tak bardzo inny od
tego, którego używają, na co dzień. Z każdym rzuconym przedmiotem drżały lekko.
- Kururi… - Wyszeptała siostrze do ucha Mairu. – Co my zrobimy jak Shizuo
się dowie, że Iza-ni jest naszym bratem?... – Popatrzyła na nią ze łzami w
oczach. – Co jeśli nie będzie chciał się z nami dłużej przyjaźnić? Co jeśli nas
znienawidzi? Co jeśli Izaya się dowie? Jeśli coś sobie zrobią z naszego powodu?
Co jeśli?... – Łzy zaczęły lecieć jej po policzkach. – Ja chcę by zostało jak
jest
- Ciiii… ciiiiiiiiiii… nie płacz – Uspokajała ją Kururi. – Wszystko
będzie dobrze. Zapytamy się Shinry, co powinnyśmy zrobić. – Głaskała ją
delikatnie po głowie.
Hałas zza zakrętu ucichł,
co przykuło uwagę dziewczynek. Kururi wystawiła głowę za krawędź budynku i gdy
upewniła się, że Izaya już poszedł, razem ze swoją siostrą podbiegły do
lezącego Shizuo.
- Kururi… Mairu… - Oczy powoli my się zamykały od utraty krwi. – Wszystko
dobrze? Ta pijawka nic wam nie zrobiła? – Z rany na jego brzuchu wypływało
coraz więcej krwi.
- Jesteśmy całe. Schowałyśmy się za zakrętem. – Kururi zdjęła z siebie
kamizelkę, którą dzisiaj założyła i przycisnęła materiał do rany. – Gorzej z
tobą. Mairu dzwoń po Shinre! – Krzyknęła do siostry.
Mairu wyciągnęła z
kieszeni komórkę, przetarła łzy i wybrała numer Shinry.
- ...Witam cię! Stęskniłyście się za wujkiem Shinrą? Jestem do usług. –
Odezwał się w słuchawce rozradowany głos doktorka.
- Idealnie, że jesteś taki chętny do pomocy. Przyjedź do parku przy barze
sushi. Shizuo jest ranny i potrzebuje twojej pomocy. Traci dużo krwi.
- Eeee?... eeeeeee… Co?... Co się stało? – Słychać było, że spokój Mairu
zbił go z tropu.
- Iza-ni… - Powiedziała to tak cicho by Shizuo nie usłyszał. – Przyjedź
szybko…
- Boże… - Głos mu się załamał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że
informacja, że Izaya wrócił, nie jest dobrą informacją. – Już jadę. – Rozłączył
się.
Mairu podbiegła do Shizuo
i ukucnęła obok siostry. Mimo, że bliźniaczki powinny się bardziej przejmować
stanem zdrowia barmana to ich myśli zaprzątał głównie ich brat. „Jeśli już wrócił to znaczy, że niedługo
będzie u siebie w mieszkaniu. Zadzwoni do nas, a co mu wtedy powiemy? Jeśli
dowie się, że idziemy do Shinry to też tam przyjdzie, a wtedy zobaczy Shizuo.
Musimy coś szybko wymyśleć.”
Po jakiś 5 minutach przyjechał Shinra razem z
Kadotą. Bliźniaczki poznały go kilka dni temu, gdy doktorek odwoził je do Shizuo.
Najwidoczniej jego własny samochód uważa go za osobą niewartą uwagi i odmówił u
posłuszeństwa, więc musiał wyręczyć się swoim przyjacielem. Ale wracając do
obecnej sytuacji… Shinra spełnił podstawowe punkty pierwszej pomocy, no może
bez dzwonienia na pogotowie, i razem z Kadotą zapakowali go do samochodu. W
niecałe 20 min po dojechaniu do mieszkania doktorka, stan barmana był już stabilny
i można było zastanowić się, co dalej z Izayą.
- Ok… - Usiadł na kanapie i popatrzył na bliźniaczki. – Na razie jeszcze
nie dzwonił, więc może po prostu zawiozę was do jego mieszkania i tyle.
Byłyście mnie odwiedzić, to chyba nic złego.
- To musimy się pospieszyć, bo może wrócić w każdej chwili… - Cała trójka
wstała mimo tego, że fotele błagałyby posiedzieli na nich troszeczkę dłużej.
Zaczęli ubierać buty, gdy przez drzwi frontowe wszedł nie kto inny jak Izaya.
-Hej Shinra, mógłbyś… a wy, co tu robicie? – Nie wyglądał na złego
- Przyszłyśmy odwiedzić naszego opiekuna. – Odpowiedziała bez wahania
Kururi. – Czy to coś dziwnego?
- Nie… po prostu się pytam – Uśmiechnął się do nich. – I co, stęskniłyście
się za mną?
- A czy Obelix był gruby? – Zapytała Mairu
- Eeeeeee… Nie wiem, nie znam tej bajki… - Zakłopotał się.
- Jak to?! – Krzyknęły razem bliźniaczki.
- Jak wrócimy to obowiązkowo oglądasz z nami. – Stwierdziła Kururi i
pacnęła się w czoło. – Jak można nie znać tak podstawowej bajki?
- Dobra, dobra, jestem idiotą, a teraz chodźcie do mnie i przytulcie
swojego brata zanim pomyśli, ze za nim nie tęskniłyście i się rozpłacze. –
Zaśmiał się chwilkę i rozłożył ramiona w ich stronę. Kururi i Mairu też
roześmiane wskoczyły w objęcia ich ukochanego brata, którego nie zamieniłyby za
żadne skarny świata. Nawet za fontannę z czekolady.
- A tak ogółem to czego ode mnie chciałeś? – Zapytał Shinra.
- Czy mógłbyś mnie trochę poskładać? – Dokończył to, co zaczął w samym
wejściu.
- Jesteś ranny Iza-ni? – Zapytała zaniepokojona Mairu.
- Tak trochę. – Izaya zdjął bluzkę i odsłonił owinięty, przesiąkniętym krwią
bandażem brzuch. – Interesy nie zawsze idą po twojej myśli.
- A to nowość. – Zdziwił się doktorek. – Wielki Izaya się pomylił.
- Powtórzysz to jeszcze raz, a będziesz mógł się pożegnać z podziemiem,
bo cię nie poznają. – Zagroził mu Orihara. – To, że są tu moje siostry, nie
daje ci ulgi.
- Już się zamykam – Zajął się raną Izayi. Powoli zaczął zdejmować
nieumiejętnie zawiązany bandaż odsłaniając najzwyczajniej na świecie rozorany
brzuch. – Coś ty człowieku robił? – Zdziwił się. – Połóż się na stole w pokoju
obok i… chociaż nie! – Przerwał nagle, gdy informator kierował się już w stronę
wskazanego pokoju. – Połóż się tutaj na stole. Tam mam pacjenta.
- Mi to bez różnicy. – Położył się i odetchnął głęboko. Mimo, że nie bal
się zabiegów u Shinry to nadal ich nie lubił. – Kururi, Mairu, nie patrzcie, bo
może was zemdlić.
- Nie martw się Iza-ni. My chcemy popatrzeć – Uspokoiła go Kururi.
- Widok krwi nie jest nam obcy. – Mairu się nie uśmiechnęła, ale po tonie
głosu można stwierdzić, że nie się nie boi.
- Jak tam chcecie, ale żebyście nie mówiły, ze nie ostrzegałem. – Po tych
słowach Izayi, doktorek zabrał się do roboty. Cały zabieg trwał może 30 minut,
a zaraz po nim cała trójka Orihara wyszła z mieszkania Shinry.
Doktorek z głośnym
westchnieniem usiadł na fotel, gdy z pokoju obok wyszedł barman z grymasem na
twarzy.
- Naprawdę?... – Zapytał niby do siebie, ale Shinra wiedział, ze to do
niego.
- Ile słyszałeś?
- Wszystko. – Przeczesał swoje tlenione włosy. – To dlatego nie chciałeś
mi mówić kto jest ich bratem…
- Shizuo… Tylko spokojnie… - Shinra bał się, że barman zaraz wybuchnie i
rozwali mu całe mieszkanie.
- Jestem spokojny…. – Usiadł na fotelu naprzeciwko doktorka. – Po prostu
zbyt polubiłem te dziewczynki by je teraz znienawidzić… Ja to mam szczęście do
przyjaciół nie powiem…
- Może to czas by pogodzić się z Izayą?
- W cuda wierzysz? – Popatrzył na niego jak na idiotę. – Kurwa…
Hahaha pierwsza! Siła!!!! A tak na serio to super rozdział. Tylko czemu Yoda? Ale to twoja wena więc się nie czepiam. Pisz dalej *^*
OdpowiedzUsuńHaha~ wreszcie doczekałam się notki *w*
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest genialne. Uwielbiam je ^^
Biedny Shizu-chan naprawdę nie ma szczęścia do przyjaciół, ale to dobrze przynajmniej się pogodzą~!
Jestem też ciekawa kto tak zranił Izayę, w końcu nawet Shizusiowi to się nie udawało....
Mam nadzieję ze następne rozdziały pojawią się szybciej bo nie mogę sie doczekać~! Weny~!!!
Nareszcie się doczekałam~! Przyznam szczerze, że było warto~
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny ^^ Tyle tam przekleństw i krwi *o* I nie wiem kto jet biedniejszy.. Izaya bo dorwał go Kuba Rozpruwacz 21wieku, czy Shizu-chan bo ma pecha ;w; W każdym razie czekam na kolejny rozdział~
Pozdrawiam~!
Jej, nareszcie~! c:
OdpowiedzUsuńNo właśni, Shizuo, czas najwyższy się z Izayą pogodzić i zacząć być jego chłopakiem XD
Nie no, rozdział świetny, ale jednego nie rozumiem - dlaczego zmieniłaś czcionkę~? Nie wiem jak innym, ale mnie się lepiej czytało te poprzednie notki, ta była trochę, no nie wiem, nieczytelna?
Życzę weny i czekam na kontynuację,
~Shade c:
Mam szansę doczekać się następnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńMam szansę doczekać się następnego rozdziału?
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że mam troche ponad pół rozdziału... ale muszę go skończyć i nie mam pojęcia kiedy go wstawię... Można powiedzieć że notki pojawiają się tutaj jak przypominam sobie o istnieniu tego bloga...
Usuńp.s. teoretycznie za jakieś 3 rozdziały dopiero zacznie się yaoi... ale kiedyś na pewno to skończę (pewna siebie):D
Nie mogę się doczekać nexta ^w^
OdpowiedzUsuńElo melo 3 2 0 ^^
OdpowiedzUsuńGdzie jesteś rozdziale? Nie chowaj się! Ulepimy dziś bałwana? Nie? No to cześć?...
Tak serio to wstawcie coś. Czytelnicy sobie pójdą :(