Napiszę go! obiecuję.
Mam za to dla was któtkiego one-shot'a
Mam nadzieję, że wam się spodoba bo ja mam do niego mieszane uczucia...
- Co? – Nie wiedziałem co mam myśleć. Tak nagle z tym
wystrzelił, że nie zrozumiałem na początku o czym mówi.
- Zerwijmy. – Powiedział jakby od niechcenia i dalej
delektował się papierosem co jakiś czas bawiąc się wypuszczanym dymem.
Patrzyłem niego zdziwiony. Nie mówiłem nic przez kilka minut, ale wreszcie, z
trudem przełknąłem gulę która utknęła w moim gardle.
- Shizu-chan… Jak to? To jakiś żart? Bo jeśli tak to nie
śmieszny.
- To nie żart. –
Wypuścił kolejny obłoczek dymu. – Po prostu już cię nie kocham.
Tak. To była jedna z niewielu chwil gdy cały świat wywracał
mi się do góry nogami i nie miałem najmniejszego pojęcia co zrobić. Jak na
złość, zawsze pojawiały się one w najmniej oczekiwanym momencie. No bo jak
inaczej można to nazwać? Leżymy sobie na łóżku i cieszymy się swoją bliskością
po całej nocy pełnej namiętnego seksu, a tu nagle mówi, że już mnie nie kocha.
Po prostu idealny moment. Lepszego nie było.
Zaraz po tej krótkiej wymianie zdań ubrał się i wyszedł z
mojego mieszkania. Przez jakieś pół godziny siedziałem na łóżku i starałem to
sobie poukładać, ale jakoś mi to nie wychodziło. Ostatecznie stwierdziłem, że
muszę zając czymś umysł więc zacząłem sprzątać po naszych zabawach. Zmyłem też
naczynia i zrobiłem pranie.[Namie chyba na urlopie dop.Kamiya]
Dlaczego wybrał sobie akurat taki moment? Może jestem słaby
w łóżku i dopiero teraz stwierdził, że już się niczego nie nauczę? Nie.
Przecież mówił, że mnie kocha. Kłamał? Nie. Przecież Shizu-chan nie lubi
oszukiwać ludzi. Może uważa, że tak będzie dla mnie lepiej? Nie. Przecież
często mu mówiłem, że jestem z nim szczęśliwy. Czyżby pokochał kogoś innego?
Nie. Wiedziałbym o tym, że się z kimś spotyka. A może naprawdę przestał mnie
kochać? Nie. Przecież obiecał… Właśnie… obiecał… To musi być jakiś żart…
To już czwarty dzień, a on się nawet smsem nie odezwał. Czy
on ma zamiar dalej się w to bawić nawet jeśli mnie to rani? Przegiąłeś
Shizu-chan. Jak ta twoja gra się skończy, wymyślę dla ciebie jakąś karę.
Jeszcze zobaczysz. Oj, będzie zabawa.
- Co ty robisz, Shizu-chan? Ile jeszcze mam czekać? –
Odezwałem się sam do siebie siedząc na dachu jednego z budynków w Ikebukuro.
Patrzyłem jak blondyn idzie przez miasto razem z Tomem. Czemu on wygląda tak
normalnie? Śmieje się co jakiś czas z tego co powiedział jago przyjaciel i jak
gdyby nigdy nic zajmuje się swoja pracą. Czemu on się nie bawi? Przecież to on
zaczął tą grę.
- Tęsknię, Shizu-chan…
To już tydzień od kiedy mój chłopak wyszedł z tego
mieszkania. Tego pokoju. Tego łóżka. Od kiedy mnie ostatnio przytulił.
Pocałował. Powiedział, ze mnie kocha… Czemu jeszcze nie wraca? Już wystarczy
Shizu-chan. Łóżko jest już zimne…
Śledziłem go. Szedłem jakieś 20 metrów za nim przez wąskie
uliczki Ikebukuro. Nie podejdę do niego. Nie przeproszę pierwszy. Nawet nie
wiem za co mam przepraszać bo mój mości potworek nie powiedział mi nic co by mi
pomogło się domyślić.
Doszedłem za nim do małej kamienicy. To bolało. Nie znałem
tej dziewczyny. Może nie tyle co nie znałem, ale nie wiedziałem, że oni się
znają. To bolało. Musieli się poznać niedawno. To bolało. Czemu jego wargi ją
całują? Przestań Shizu-chan. To boli…
3 tygodnie. Tyle już minęło. Stałem teraz w łazience i
patrzyłem na swoje odbicie. Czemu jestem taki nieszczęśliwy? Shizu-chan by mnie
przecież nie okłamał. To musi być jakaś głupia gra. Chce bym za coś przeprosił.
Muszę się dowiedzieć za co. Przeproszę i do mnie wróci. Na pewno.
Zasnąłem w łazience. Nie chciałem wracać do łóżka.
Prawie tydzień piszę listę. Nie wiedziałem, że za tyle
rzeczy musze przepraszać. Nasyłanie gangów, zabójców, pocięcie nożykiem,
wsadzenie blondyna do więzienia, grożenie Kasuce… Muszę przeprosić. Tyle mu
zrobiłem przez te lata co się znamy. Przepraszam…
Od: Izaya
Do: Shizu-chan
Możemy się spotkać?
Mam ci coś do powiedzenia.
Przyszedł punktualnie. Zgasił papierosa i popatrzył na mnie.
Jego wzrok się zmienił. Nie było w nim tej iskierki szczęścia jak wcześniej.
NIE! On to robi specjalnie! Przeproszę i będzie jak dawniej.
- Po co chciałeś się spotkać? – Zapytał się, a ja mu bez
słowa podałem listę. Popatrzył na jej zawartość z lekkim zdziwieniem. Skierował
spojrzenie na mnie i znów na listę.
- Co to jest?
- To jest lista wszystkich złych rzeczy przez które
cierpiałeś z mojej winy. Przyszedłem pobawić się w twoja grę i przeprosić.
Gratuluję! Wygrałeś! Teraz możesz przestać się dąsać i wrócić wreszcie…
- Iza…
- …Mogłeś mi zostawić chociaż jakąś wskazówkę, a nie
wychodzić bez słowa. Coś bardziej dosadnego niż udawane zdradzanie mnie by mi
przekazać, ze chcesz przeprosin. Nie musiałeś udawać, że nic nie czujesz.
Przepraszam, ok? Będę to mówił ile razy chcesz. Przepraszam, przepraszam,
przepraszam, przepraszam. Nie chcę już spać w łazience. Tam jest strasznie.
Czemu miała służyć ta gra? Miała mnie zranić? Jeśli tak to miała dobry efekt.
Bolało. Nie rób tak więcej. Nawet jeśli przespałeś się z tą dziewczyną, nic nie
szkodzi. Wystarczy mi wiedza, że to było udawane. Nie powiem, że dobrze przemyślałeś tą grę. Bo to nie
prawda. Nawet jeśli chciałeś mi dać nauczkę to przesadziłeś. Więc proszę skończ
już. – Przerwałem proszącym wzrokiem. – Kocham cię…
- Izaya… - Jego wzrok na jedna dziesiątą sekundy stał się
taki jak przed rozłąką, ale zaraz znowu stał się obojętny. – Nie chciałem przeprosin. Uświadom to sobie
wreszcie. Już cię nie kocham. – Podszedł do mnie, podał mi listę i ostatni raz
mnie pogłaskał po głowie. Po chwili już go nie było.
Stałem tak jak mnie zostawił. Tak jak powiedział:
Uświadomiłem sobie, że na siłę starałem sobie wmówić, ze nadal jesteśmy razem.
On po prostu mnie już nie kocha…
A przecież obiecał, że mnie nie zostawi…
Łzy popłynęły po moich policzkach, a ja ukucnąłem i
schowałem twarz w dłoniach.
- ALE JA CIĘ KOCHAM!!!!!!! – Krzyknąłem na całe gardło. –
Proszę… - Jęknąłem błagalnie przez łzy.
Ale jego już nie było w pobliżu. Nie usłyszał mojej
rozpaczy. Bo nie wrócił.
„Kto naprawdę kocha, prawie nigdy nie pozna, kiedy ten drugi
przestał kochać.”
François de La Rochefoucauld
Bosz popłakałam się ( znowu *czytała 3 razy*) ilekroć to czytam to tak mi żal Izayi że po prostu inaczej nie mogę. Aż ma się ochotę go przytulić bo jest na końcu taki biedny. Czemu Shizu-chan znalazł sobie dziewczynę Q.Q Mimo to rozwaliło mnie zdanie "ja nie chcę już spać w łazience" Naprawdę, co ten Shizu-chan sobie myślał... nie rozumiem jak się mógł zakochać w kimś innym... :c
OdpowiedzUsuńMatko a zanim to przeczytałam chwiałam ci napisać taki radosny komentarz że wracasz... praszam będzie bez emotikonek, mimo to wiedz że strasznie się cieszę~ :) Mam nadzieję, że na następną notkę nie będę